Zabawy na grobach [GŁUPTASKA - RECENZJA]
2015-03-27 08:51:14„Głuptaska” nie zmienia świata na lepsze. Zwraca jednak naszą uwagę na to, jak bardzo niefrasobliwie (cynicznie?) popkultura sięga po historyczne tragedie i zamienia je w rozrywkę dla mas. Za naszą zabawą często bowiem stoją ofiary z krwi i kości. To im Jerzy Bielunas na chwilę oddaje głos.
Zobacz zdjęcia ze spektaklu>>
Punktem wyjścia dla niezwykle magnetycznego, wręcz hipnotyzującego przedstawienia była nominowana do Nagrody Angelusa książka „Głuptaska” Swietłany Wasilenko. Autorka opowiada w niej swoje wspomnienia, gdy jako sześciolatka wraz z rodziną (jej ojciec był oficerem Armii Radzieckiej) mieszkała na początku lat 60. XX w. w miasteczku Kapustin Jar, gdzie po II wojnie światowej powstała baza wojsk rakietowych wyposażonych w głowice atomowe. Cofamy się do nocy 1962 roku, gdy mijało ultimatum Ameryki, a lada moment zza wielkiej wody miały wystartować w stronę ZSRR rakiety niosące ładunek nuklearny.
W spektaklu przejmujące relacje Wasilenko mieszają się z katastrofą w Czarnobylu, relacjami świadków zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę i postapokaliptycznymi filmami. Bielunas przypomina o popularnej grze komputerowej, w której zawodnik miał biegać po skażonym mieście i zabijać mieszkające w nim mutanty. - To przecież nie są gwiezdne wojny, ale zabawa na grobach - mówił reżyser w przedpremierowych wywiadach. - Dla zdobywania punktów, zastrzyku adrenaliny zamieniamy tragedię w tworzywo dla rozrywki. I to dzieje się w momencie, kiedy wciąż żyją ofiary. Ta beztroska w kupczeniu cierpieniem wydaje się syndromem współczesnej kultury.
Na wojnie z ignorancją
„Głuptaska” to apel o refleksję, kiedy korzystamy z tekstów kultury czerpiących z traum. W przedstawieniu pojawią się recenzje gry wrzucane do sieci przez internautów i opinie turystów, którzy cykają sobie selfie podczas wizyty w skażonym i opuszczonym Czarnobylu ("I co, wróciłam i nie świecę”, „Dzięki za wspomnień czas”, „Mam komplet wrażeń, których nie dostarczą mi piramidy i inne pięciogwiazdkowe miejsca”).
Bielunas takie podejście uważa za przejaw ignorancji. Zestawia cierpiących i tych, którzy ich traumę zamieniają w rozrywkę i dochodowy biznes. Nie rzuca jednak oskarżeń, nie moralizuje, stroni od dydaktyki. Taki to już znak naszych czasów – wydaje się mówić reżyser. Gdy próbujemy oswoić tragedię, zamieniamy je w zabawę. „Głuptaska” zachęca jednak do tego, by nie czynić tego bezrefleksyjnie, by podchodzić do ofiar z należytym im szacunkiem.
„Głuptaska” zachwyca realizacją. Muzyka Mateusza Pospieszalskiego, śpiewy chóru cerkiewnego, oszczędna, ale doskonale współgrająca z atmosferą scenografia (dzieło Honoraty Mochalskiej-Błachut i Barbary Wojtas) – wszystkie elementy znajdują się na swoim miejscu, wywołując przejmujący klimat. Wielkie brawa należą się również obu aktorkom – Kindze Preis, która brawurowo wciela się w rolę niepełnosprawnej dziewczynki oraz Małgorzacie Hajewskiej-Krzysztofik w podwójnej roli – raz samej Wasilenko, będącej narratorem opowieści, a innym – zakochaną w partii służbistką, która próbuje złamać charaktery młodych pionierów, by czynić ich dobrymi synami Sprawy.
Głuptaska, reż. Jerzy Bielunas, premiera 26 marca 2015 roku na Scenie Ciśnień Teatru Muzycznego Capitol na 36. Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu.
Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)
Fot. Krzysztof Zatycki