Skubas
2015-03-13 12:28:20Trudno od jasnobrązowego jastrzębia oderwać wzrok. Zdobi okładkę „Brzasku”, kilka miesięcy temu wydanej płyty Skubasa, łypie okiem i przez zaciśnięty, ostry dziób mówi wyraźnie: „No i co się tak gapisz? Lepiej usiądź i posłuchaj.”
„Brzask” brzmi surowo, autentycznie; jak przystało na album nagrany w domowym, dalekim od technologicznej doskonałości studiu. Radosław Skubaja, zdaje się, ma w sobie coś z tego ptaszyska na okładce (choć, równie dobrze, można powiedzieć, że ma też coś z melancholijnego psiaka z okładki poprzedniej płyty „Wilczełyko”). Jest niepokorny i zadziorny, pisze piosenki proste, rockowe, trafiające prosto w splot słoneczny, które śpiewa charakterystycznym, szorstkim głosem. Jest pewny siebie, trochę nastroszony, krytyczny wobec świata, ale, mimo wszystko, raczej mu życzliwy, no i, jak każdy twardy facet, podatny na wzruszenia.
Skubas uosabia to, co polskiej alternatywnej pop-kulturze najlepsze. Eklektyczne kompozycje – trochę akustycznego folku, nieco elektrycznego grunge’u, melancholijna psychodelia, homeopatyczna dawka patosu – mają siłę przebojów, choć w masowe gusty zdecydowanie nie celują. Skubasowi obca jest egzaltacja i skłonność do stylistycznych udziwnień: niewielu jest w Polsce autorów piosenek, którzy swój fach wykonują z taką biegłością i dbałością o precyzję, gdyby te teksty o życiowych porankach i wieczorach pozbawić chwytliwych melodii, pozostałyby równie chwytliwe wiersze; gdyby zaś odrzeć piosenki ze słów – ciągle byłoby czego słuchać i o czym rozmawiać.
21 marca, sobota
22:00 | Teatr Muzyczny Capitol, Scena Ciśnień | bilety 40 zł